Okiem Mamy

Spór o wychowanie

27 lipca 2015

Bezstresowe wychowanie? Stawianie granic? Przymykanie oka czy dyskutowanie? Mówienie „nie” czy pozwalanie na wszystko? Zostawianie wyboru, czy narzucanie swojego zdania. A Wy Drodzy Czytelnicy, jak postępujecie?

Temat wychowania to temat rzeka. Ile osób, tyle opinii. I wszystkie jedynie słuszne. Spróbuj nie zastosować się do rad Starszyzny, a spalą Cię głośną krytyką podczas niedzielno-imieninowych obiadków. Spróbuj nie podążać śladami najnowszych trendów, a spalą Cię pogardą za konserwatyzm i zacofanie.

Tak sobie myślę, że pokolenie naszych Rodziców ćwierć wieku temu, miało zdecydowanie łatwiej. I choć o sporo dóbr materialnych musieli mocno zabiegać, walczyć, to jednak w kwestiach światopoglądowych i wychowawczych mieli „wolną” głowę. Dzieci były ich.  To oni sami decydowali jak, w jaki sposób i na kogo chcą swe pociechy wychować. Jakich metod wychowawczych używać. Jedynymi doradcami, które opiniotwórczo podejmowały temat jako eksperci, były babcie i ciocie – doświadczone matki. Wówczas opinia starszego pokolenia była nie tylko istotna i cenna, ale i wysoce pożądana. Z pokolenia na pokolenie powielało się utarte schematy, sprawdzone metody.

A dziś? Jak dalece różni się obecny „model” wychowania. Trudno nawet mówić o jednym modelu. Gdy z ekranów telewizorów i internetów krzyczą na nas wszechobecni, często samozwańczy specjaliści, blogerki, celebrytki, medialni psychologowie i „znawcy”. Krzyczą. Atakują. Rozliczają. I skazują na publiczne potępienie. Bo to ONI wiedzą lepiej, w jaki sposób masz wychowywać TWOJE dziecko. Oni wiedzą. Ty nie wiesz. Nie łudź się, że podążysz za swą intuicją w tym temacie. Jeśli nie przeczytałaś tony literatury, popartej badaniami, nie sięgnęłaś po metody treserów dzieci, lub drugiego końca kija, co z Ciebie za Rodzic?

Jeśli jakimś cudem wierzysz w staromodne metody przekazywane od lat, jesteś zacofana. Jesteś staromodna. Ba! Jesteś wyrodnym Rodzicem, który nie tylko narzuca dziecku swój światopogląd, wychowuje w systemie swoich wartości, ale nie pozwala na „inność” jakkolwiek rozumianą.

Jeśli do serca przypadła Ci zaś któraś nowoczesna „metoda”nie ciesz się zawczasu. Też masz szanse pretendować do walki o koronę w mało zaszczytnym plebiscycie Najtragiczniejszego Rodzica. Bo dlaczego właśnie TA a nie INNA bardziej słuszna teoria przypadła Ci do gustu? (a która powinna pretendować do miano tej JEDNEJ właściwej to już dyskusyjne. Kto głośniej krzyczy?! Kto da więcej?!)

Wybrałam sposób wychowania własnych dzieci. Czy czerpię z konkretnego, jedynego źródła? Nie. Szukam. Biorąc z różnych wzorców, coś, co właśnie mi pasuje. Czasami zabieram całą garść mądrości. Czasami dodaję tylko szczyptę. Na smaczek. Dla lepszego aromatu. Zawsze jednak wybieram właśnie to, co mnie przekonuje i jest z godne z wewnętrznym głosem.

Pokazuję dzieciom świat. Pokazuję różnorodność. Nazywam. Ale i oceniam. Oceniam zgodnie z moim systemem wartości. Bo taki właśnie system chciałabym przekazać dziewczynkom. Czy jest obiektywnie słuszny? Chyba nie da się ocenić jednoznacznie. Ale jest MÓJ. Jest NASZ.

Mam w sobie pewien wzorzec. Można mi zarzucić, że tradycyjny. Można powiedzieć staromodny. W moim wzorcu rodzina to mama, tata, dzieci. W moim wzorcu jest miejsce na „inność”, która teraz tak walczy by być naszą codziennością. W moim wzorcu są wartości, aktualnie zepchnięte w róg. One nadszarpnięte zębem czasu, nie pchają się na pierwsze strony gazet. Nie krzyczą. Nie paradują. Nie afiszują się i nie domagają równych praw. Zresztą, jak można mówić o równych prawach, gdy chcąc uzewnętrznić się ze swoimi przekonaniami religijnymi, swoimi poglądami, musisz zakryć twarz rękami i co najwyżej szepnąć. Na każdym kroku musisz myśleć. Zastanawiać się, co i w jaki sposób możesz powiedzieć głośno. Czy przypadkiem nikogo nie urazisz? Nie używasz mowy nienawiści? (i nie mam tu bynajmniej na myśli obrażania kogokolwiek) – na ten temat (hate speech) miałam swego czasu sporo do „napisania” na studiach dziennikarskich. Chyba w miarę mądrze pisałam, skoro promotor namawiał mnie na doktorat.

System moich wartości nie krzyczy. On się chowa.

Boję się, czy za kilka lat, nie okaże się, że zrobiłam błąd nie tylko pokazując dzieciom wieloaspektowy, multikulturowy świat, ale przekazując (przynajmniej teraz) mój system jego postrzegania. Tak jak w błahej codzienności, podczas posiłków pokazuję, że można zjeść owoc, wartościowy posiłek lub słodycze. Ale wolnego wyboru nie zostawiam. Zaraz zjedliby mnie specjaliści od zdrowej diety, gdybym dawała wybór i pozwalała jeść na śniadanie, obiad i kolację podejrzewam najfajniejszy dla maluchów posiłek, jakim byłyby słodycze. Ale nie. Nie zostawiam  wyboru w tak błahym temacie. Decyduję za dzieci. Dlaczego więc w innych, ważniejszych kwestiach mam poprzestać tylko na pokazaniu wielości, różnorodności biernie czekając aż COŚ sobie wybiorą? … Dlaczego specjaliści i znawcy od „poprawności” starają się odebrać mi prawo do nazywania. Prawo do oceniania.

(na marginesie, abyście nie odnieśli wrażenia, że w każdym aspekcie wychowania mój światopogląd wychowawczy sięga mezozoiku,  dodam, że aktualnie przy każdym rodzinnym spotkaniu, padam ofiarą ataków ze strony domowej Starszyzny. Moje dzieci nie jedzą słodyczy. .. Jedzą ich bardzo mało. Odświętnie. Moje dzieci piją wodę, a nie słodzone napoje. Och.. żebyście widzieli strach i niedowierzanie w oczach starszych, gdy moje dziewczyny domagają się wody, a plują pepsi czy napojami gazowanymi;)

A Ty jakim jakim jesteś Rodzicem? Czy podążasz z prądem? A może masz swój opracowany system lub polegasz na własnej intuicji.

Jestem ciekawa Waszych opinii. Podzielicie się nimi? :)

 

You Might Also Like

8 Comments

  • Reply Agni 23 stycznia 2017 at 09:11

    Ja myślę, że wcale nie trzeba słuchać krzyczących z telewizora „mądrali”, bo czasem wystarczy własna matka albo teściowa, która przecież „zjadła zęby” na wychowaniu dzieci i wie już wszystko…. Mimo wszystko uważam, że lepiej polegać na samym sobie i wychowywać dzieci tak, jak się samemu czuje i postrzega świat. Ja po sobie wiem już dziś, mimo że moje dziecko ma dopiero niecałe 3 lata, że chcę mu pokazać świat zupełnie inaczej niż pokazywali (a raczej nie pokazywali) mi rodzice i staram się to robić już od najmłodszych jego lat. Pozdrawiam :)

    • Reply MadaM. 24 stycznia 2017 at 22:33

      Żeby jednak wybierać własną drogę, trzeba wykazać się nie lada odwagą. Wiem coś o tym
      Pozdrawiam

  • Reply Magda 23 stycznia 2017 at 10:40

    Przede wszystkim ufam intuicji – zawsze! Uważam, że matki (ojcowie też, no dobra:)) mają w sobie ogromną moc i zawsze doskonale wiedzą co zrobić. Tylko muszą sobie zaufać i uwierzyć, że oni są najlepszymi rodzicami dla swoich dzieci! Oni je znają, wiedzą co lubią i często są z nimi 24 godziny na dobę. Nikt inny. żadne babcie, ciocie, czy panie z telewizora… co nie zmienia faktu, że dużo czytam i analizuje.

    • Reply MadaM. 24 stycznia 2017 at 22:34

      Brawo Ty! Świetne podejście. Podpisuję się pod nim wszystkimi kończynami

  • Reply Bernardeta Nosek 23 stycznia 2017 at 17:21

    Jeszcze nie jestem Mamą, ale już wiem, że Twój blog będzie dla mnie inspiracją, jak już za rok zostanę żoną, a potem matką :-).

    • Reply MadaM. 24 stycznia 2017 at 22:36

      Dziękuję, bardzo mi miło to słyszeć, a raczej czytać. Zapraszam zatem :)
      Jeśli przygotowania ślubne w toku, zapraszam również na naszą stronę http://www.salenawesele.com
      Mogę również polecić konsultantkę ślubną
      Pasjonujący i stresujący etap przed Tobą…
      Kiedy to było… Prawie 10 lat temu..

  • Reply My Home Rules 23 stycznia 2017 at 20:49

    Masz rację z tym, że kiedyś w kwestii wychowania nasi rodzice mieli łatwiej. Każda metoda była dobra, nikt nikogo nie krytykował i nie pouczał. W ogóle wydaje mi się, że życie było prostsze. Teraz dzieci mają za dużo bodźców naokoło, rodzice nie wiedzą kogo słuchać, bo co chwila pojawia się jakaś „super niania”, która sypie swoimi radami jak z rękawa.

    • Reply MadaM. 24 stycznia 2017 at 22:38

      To prawda. Wydaje mi się, że kiedyś nie było takiego „parcia” na bycie rodzicem idealnym. A teraz nie dość, że trzeba nim być, to jeszcze trzeba być mocno zdystansowanym, pewnym swego, żeby zmierzyć się z krytyką, ocenianiem. A już najzabawniej słuchać rad, jak wychować idealne dziecko od osób, które rodzicami jeszcze nie są

    Leave a Reply