Okiem Mamy

Czas wracać do pracy

8 maja 2015
11052525_1019194954771492_2826391479464442985_n

Urlop.. Urlop.. I po urlopie..

Chyba każdy z nas cierpi, gdy ten błogi czas lenistwa, nic-nie-robienia, wyjazdów, relaksu na całego nieuchronnie zbliża się do końca.

Cierpię i ja. Przeżywam. Nie śpię po nocach. Choć przecież odpoczynkiem trudno nazwać czas urlopu macierzyńskiego. Pomysłodawca tej terminologii musiał być mężczyzną bo żadna kobieta przy zdrowych zmysłach owej harówki codzienności tak nazwać nie mogła.

Pewnie co drugi facet, mąż, partner uważa, że kobieta zajmująca się domem i dziećmi w gruncie rzeczy nic wielkiego nie robi. Po prostu jest w domu.

Spacery z maluchami (w domyśle ubranie dwóch rozbrykanych panienek, zejście kilka pięter z owym słodkim ciężarem, zapakowanie do wózka, dostawki/rowerka itp.), wesołe zabawy na placu zabaw (dwoić się trzeba lub troić, aby ogarnąć, nadążyć, być obok Córi Młodszej wspinającej się na ślizgawkę, odwodzić Córi Starszą od pomysłu wchodzenia na drabinki, wyciągać z rączek bądź buziaka Młodszej wszystko, co lekkomyślni Inni pozostawili na placu zabaw lub czym przyroda umila nam życie wonnymi kolorami kwiatów, soczystej zieleni kuszącej trawy). Spacery połączone z zakupami. O przyjemnym relaksie podczas shoppingu, mierzeniu seksi łaszków, butów na niebotycznie wysokich obcasach (o 12 cm szpileczkach czas zapomnieć i uczyć się chodzić w płaściutkich jak naleśnik baletkach – ratunku! moje stopy od lat przyzwyczajone do obcasów, wołają o pomstę do nieba, gdy tak je katuję) pełnoetatowa mama na urlopie może co najwyżej śnić. Pieczywko, mleczko, wędlinka, warzywka i owoce, bo przecież rodzinę trzeba żywić zdrowo – ot, teraz to są zakupy, z których można się cieszyć pełną gębą, gdy przypadkiem zostawiło się wesołą gromadę w domu i ma się te pół godziny luzu dla siebie. Tylko dla siebie 😉

Obowiązki domowe robią się same.

Obiadki same wyskakują z garnków napełniając dom aromatami zachęcającymi do spożycia przy stole nakrytym wyprasowanym obrusem, na którym żółcą się żonkile.

Uff… mam to szczęście, że moja rzeczywistość wygląda inaczej.

Mam to szczęście, że tworzymy partnerski związek, w którym rola mężczyzny – ojca nie ogranicza się do pracy zarobkowej.

Mam to szczęście, że mogę realizować się nie tylko jako Family and Home Manager. Wielozadaniowa, świetnie zorganizowana, elastyczna, kreatywna, odpowiedzialna. Cała ja.

Tylko, co robi ten żal w zakamarku serca, że trzeba oderwać się od dzieci? Czy są na to gotowe? Czy ja jestem gotowa?!

Czas pokaże..

 

 

You Might Also Like

3 Comments

  • Reply Mamoholiczka 20 kwietnia 2017 at 22:02

    Przechodziłam to dwa razy i zawsze byłam rozdarta. Zwłaszcza po pierwszej ciąży, kiedy „urlop” macierzyński trwał zaledwie 20 tygodni! Po drugiej ciąży te 12 m-cy rodzicielskiego to było jak dar, który celebrowałam do końca… Trzymam więc mocno kciuki za Twój bezbolesny powrót do zawodowej aktywności!

  • Reply Gosia Ostrowska 21 kwietnia 2017 at 05:11

    Dla mnie powrót do pracy to też jest ciężki temat. Na razie jeszcze nie wróciłam choć szukam pracy od jakiegoś czasu. Też mam nadzieję, że jakoś to będzie. trzymam za Ciebie kciuki. Ja nadal nie jestem gotowa by zostawić synka w domu.

  • Reply Paulina 22 kwietnia 2017 at 19:00

    Zawsze byłam bardzo aktywna, pracę zaczęłam od razu po liceum i mało kiedy można mnie było zastać w domu. Od 5 lat jestem kurą domową na pełen etat, niedawno urodziłam drugiego syna więc ten stan prędko się nie zmieni. Czasem tęsknię za pracą, obowiązkami innymi niż pranie, zupki i kupki. Tęsknię za nią częściej niż bym tego chciała ale coz…

  • Odpowiedz na „Gosia OstrowskaCancel Reply