To już rok.
Rok temu wszystkie znaki na niebie i ziemi, a przede wszystkim regularne ‚przypominacze’ zwiastowały rychłe pojawienie się na świecie mej drugiej Córi. Nie urywam, ze czekałam na ten moment i już z całych sił chciałam ‚wykurzyć’ Młodszą na drugą stronę brzucha.
Byłam pewna, ze od tego momentu minęło dopiero kilka dni, kilka kartek w kalendarzu wyrwałam a tu koło się zatoczyło, znów jest marzec.